Translate

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 5

"Kumpel w szkole"
Nastał kolejny dzień i musiałam iść do szkoły, była 7:00 obudził mnie Ross.
- Laura...wstań.- obudziłam się.- cześć dobra z chodzę na tę śniadanie.-odpowiedziałam
- Nie musisz.- pokazał mi gotowe śniadanie na biurku.
- Ty to zrobiłeś i przyniosłeś?-spytałam ze zdziwieniem.
- Tak a teraz jedz, idziesz do szkoły.-powiedział dumnym tonem.
- Tak mamo.-powiedziałam żartem i zaczęłam jeść śniadanie które było pyszne!
Gdy Ross poszedł do salonu ja podeszłam do szafy i patrzyłam co wybrać. W końcu wybrałam to :
Gotowa zeszłam na dół i zastałam w salonie całe R5 i moich rodziców ale również pewną dziewczynę w wieku 19-20 lat.
- Cześć wszystkim!-powiedziałam to przyjaciół.
- Laura nie zapomniałaś o kimś?-popatrzyła na mnie mama i chodziło jej o tą babkę.
- Ah tak. Dobry- powiedziałam bez uciechy.
Zobaczyłam że zostało mi 5 minut do lekcji! Szybko chwyciłam torbę i wybiegłam z domu. Do szkoły miałam 10 minut i co ja teraz zrobię? Miałam 3 wymówki. 1 to że zaspałam, 2 napadli mnie xD a 3 to że jakaś baba weszła mi do domu i wyglądała jak Troll! - mówiłam sobie w drodze do szkoły. Gdy doszłam do budynku było 5 minut po dzwonku, ruszyłam szybko do klasy gdzie byli już wszyscy prócz nauczycielki. Zajęłam swoje miejsce i udawałam że byłam tu od 8. Zaczynałam niemieckim  którego bardzo nie lubiłam, zastanawiałam się dlaczego na niego chodzę skoro jest dodatkowy. Siedziałam na nim sama ponieważ moja koleżanka na niego nie chodzi bo ma zajęcia w szkole muzycznej. Na przerwie podeszłam do mojej szafki i jakieś dziewczyny non- stop gadały o Rossie. Nagle ktoś klepnął mnie w ramię a to nie kto inny jak Ross.
- Co ty tu robisz?- spytałam.
- Nie cieszysz się?- posmutniał.- a tak serio to mam dla ciebie śniadanie do szkoły.- dokończył.
- Nie musiałeś...bym nie umarła. I coś jeszcze tu chcesz robić?- wzięłam od niego torbę z  jedzeniem.
- Taaak wiesz może gdzie jest sala od muzyki?- spytał. Po co mu to wiedzieć?
- Właśnie mam tak lekcje a co dlaczego chcesz to wiedzieć?-spytałam i ruszyłam w kierunku sali, blondyn szedł za mną.
- Ponieważ...chodzę tu do szkoły- powiedział ucieszony.
-  Co? Jak to? Po co?- chyba go to zraniło , pewnie pomyślał że ja go tu nie chce.- przepraszam...mów dalej.- przeprosiłam i kontynuował.
- Mam dość uczenia się w domu. Miało być tak że uczę się tylko podczas tras koncertowych a tu nagle uczę się w domu...miałem dość.- doszliśmy do sali. Pani przedstawiła Rossa klasie i zaczęła pisać temat na tablicy blondyn usiadł obok mnie. Reszta lekcji upłynęła spokojnie aż do czasu spotkania mojego wroga a tym wrogiem była....
Dowiecie się w next rozdziale błahahaha xD. Pozdrawiam i jak czytacie to zostawcie ślad po sobie np. komentarz. 

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 4

                                                                          IV
Wracaliśmy właśnie z kina,było super komicznie! Ross cały czas walił żartami z rękawa aż sama mu się dziwiłam.
- Masz zamiar coś jeszcze dzisiaj robić?-spytałam blondyna.
- Nie...nie wiem jestem tu po dwóch latach może coś się zmieniło?- spytał.
- Coooo nie nic się nie zmieniło. Chyba że plaże bo są teraz zaiste!- poco ja mu to powiedziałam? Nienawidzę plaży!
- No to idziemy na plaże...tylko najpierw do domu.
- Po co?-spytałam go.
- Aaaaa czyli chcesz się kąpać nago hahaha!- zażartował. Miałam taką nadzieje.
- Wiesz chodź do tego domu.-zabrałam go za rękę i zaprowadziłam pod dom.
20 minut później siedzieliśmy  na ręcznikach, zabrali się z nami oczywiście całe R5. Riker i Rocky grali w taki jakby football na piasku. Ratliff, Ryland ćwiczyli fikołki w powietrzu a Rydel nagrywała na ich stronkę.
( Macie tu link na ich stronę) http://r5rocks.com/.
Właśnie sięgałam po krem z filtrem żeby się poopalać i żeby nie wyglądać jak ten pan poparzony od słońca.
- To co idziemy sobie popływać. - powiedział Ross licząc na "tak".
- Nie dzięki.-odpowiedziałam.
- Kurde ale ja się nie pytałem tylko powiedziałem że idziemy kumasz.-powiedział mniej radośnie.
- Nie serio ja nie chcę.-powiedziałam. Zaczynałam się go trochę obawiać,był czasem miły a czasem ostry żeby postawić na swoim.Nagle wziął mnie na ręce i kierował nas do wody.- Co ty wyprawiasz?! Oszalałeś i zabierz twarz z mojego tyłka!- powiedziałam tak ponieważ byłam tyłkiem przy jego twarzy,proste. Całe R5 prócz Rossa to widzieli i nawet nie próbowali pomóc.
- Okej zabieram twarz, zaniosę cię w stylu ślubnym.- Co to znaczyło to wiem ale nie wiedziałam że nie żartuje w tedy to zrobił po prostu niósł mnie jak do ślubu i wszystkie dzieci krzyczały np " Mamo, mamo patrz jaka para to słodkie". Gdy wrzucił mnie do wody byłam cała mokra i było mi zimno popatrzyłam na niego i zrobiłam mu palm face
(Oczywiście nie przebiła sobie twarzy)

Popatrzył się na mnie i oboje padaliśmy ze śmiechu choć to dziwne w wodzie. Rydel to wszystko ale to wszystko kręciła od twarzy przy tyłku to palm face.
Gdy nam to powiedziała zrobiliśmy się trochę czerwoni ale chwile potem wszyscy bawiliśmy się w wodzie.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Wiadomość

Heeej. Ostatni rozdział (3) był trochę nie wiarygodny. Dopiero to później z kumałam  ;).

Nie długo 4 rozdział! Zapraszam do dalszego czytania.

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 3

Ross ty się boisz?


Nastał kolejny dzień, gdy się obudziłam blondyn jeszcze spał więc poszłam do kuchni gdzie zastałam jedynie kartkę  z napisem " Wszyscy jesteśmy w sklepie" co mnie zaskoczyło, żeby aż wszyscy?!
Poszłam do pokoju żeby obudzić Rossa. Wyjrzałam na chwile za okno i naglę dostałam zamurowania, w oknie był...był włamywacz!
- Ross...Ross- mówiłam szeptem- ROOOOOOOOOOOSSSS!!!!!
-AAAAAA co się stało?- spytał z pietrany.
- Ross włamywacz w do...do...domu!
- Co weś nie żartuj no bo jak w domu jest włamywacz to ja jestem Taylor Swit hahaha-żartował nie wiedząc że jest zagrożenie.
- Debilu ja nie żartuje!- w tym momencie rozpłakałam się na prawdę.
- No...no nie płacz wierzę ci...słyszysz wieże.
- I co z tego że wierzysz? Co my teraz zrobimy?- mówiłam płacząc.
-Pójdę sprawdzić ok?
- Nie bo jeszcze ci się coś sta- nie skończyłam bo nagle coś walnęło w salonie.
Jednym ruchem oboje rzuciliśmy się sobie w ramiona i czekaliśmy co będzie, pechem było to że nie mogliśmy zadzwonić na policje bo oboje zostawiliśmy telefony w salonie z tym mordercą.
- Ross co teraz będzie?-pytałam się patrząc mu w oczy.
- Nic się nie stanie Lauro obiecuję ci to.-posłał mi uśmiech choć sam się bał.
I nagle wpadłam na pomysł! Od 7 lat chodziłam na gimnastykę a za oknem miałam line na której mogłam uciec z domu jak Tarzan.
- Ross choć ze mną...- złapałam go za rękę i poprowadziłam do okna. Wytłumaczyłam mu co zrobimy, objął mnie i nagle otworzyły się drzwi, szybko chwyciłam line i skoczyliśmy nie wiedząc że Rocky i Ryland ciągle nas nabierali więc gdy zobaczyli że wyskoczyliśmy z krzykiem podbiegli do okna krzycząc - Ross, Laura NIEEE!!!
Lecz było za późno, gdy zeskoczyliśmy z liny wylądowaliśmy w lesie. Byliśmy w piżamach więc gapiliśmy się nawzajem na siebie.
- Co tak się gapisz?-spytałam.
- Bo wyglądasz sexy.- zamurowało mnie.-żartuje nic ci nie zrobię ale nie myśl że jesteś brzydka.-posłał mi uśmiech.
- Choć już idziemy do domu, Ross czy ty się boisz?
- Teraz tak i czasami ale ogólnie to nie.
- Aha.
Po 20 minutach byliśmy w domu i zastaliśmy tam wszystkich.Dowiedzieliśmy się  że to był żart i oboje czyli ja z Rossem się rozpłakaliśmy.
- Ross nie płacz.- Powiedziała Rydel a Ross pobiegł do mojego pokoju.
Ja wytłumaczyłam jak było a chłopaki opowiedzieli że też się popłakali gdy zobaczyli że wyskoczyliśmy.
Poszłam na górę zobaczyć co z Rossem.
Siedział z głową w kołdrze. Podeszłam do niego i usiadłam na rogu łóżka, usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
-Czy moja głowa ci przeszkadza?- spytał już z lekkim uśmiechem.
- Nie.-odparłam
- Nigdy się tak nie bałem ale była adrenalina hah...nienawidzę Rockiego i Rylanda.
- Przestań nie przesadzaj.Oni też płakali.-odpowiedziałam.
- Serio? Hahahaha.
- Tak serio. Może pójdziemy do kina co?
- Spoko nawet wiem na co...zobacz.-pokazał mi ulotkę.
- Teen Beach Movie...występują Maia Mitchell i...Ross Lynch?
-To co idziemy?
- Pewnie- złapałam go za rękę i poszliśmy.
Ale przy furtce Ross mnie zatrzymał i zaczął się śmiać.
- Co ci jest?
-Laura...
-Tak?- nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Jesteśmy w piżamach hahaha choć do domu ubierzemy się.- zabrał mnie do domu.

Rozdział 2

On nie będzie tu spał!
  

Gdy zadzwonił dzwonek musiałam iść otworzyć. Gdy zobaczyłam Lynchów całych głodnych i przemęczonych sytuacja wydawała mi się śmieszna.
- Za...zapraszam-popatrzyli się na mnie jak na dziwaka.
Gdy weszli moja mama i tata przywitali ich ciepło, bardzo ciepło ;).
- To jest moja córka Vanessa oraz Laura.-powiedziała o mnie jak o jakiejś dziewczynie z ulicy!- Jestem ich córką miło mi.-dodałam dla spokoju.
- To jest mój najstarszy syn Riker i córka Rydel a to synowie młodsi czyli Rocky , Ross ( nawet ładny-pomyślałam) i Ryland.
Po obiedzie wszyscy udaliśmy się do salonu. Ojcowie oglądali mecz a matki gadały o ubraniach, polityce Obamy i dzieciach, rodzeństwo gadało z Van a ja jak zawszę z boku może powinnam się nazywać Laura Boczna Marano?! Odeszłam do kąta gdzie była półka z książkami, pomyślałam że w tedy się mną zainteresują.
- Lau gdzie ty pełzasz?- spytała zainteresowana Van. Podeszłam do niej i powiedziałam głośno- Nie udawaj że się troszczysz bo to ci zbytnio skarbie nie wychodzi...- wszyscy z Lynchów wpadli w śmiech, wszyscy prócz Rossa który popełznął do kuchni. Poszłam za nim.
- Co robisz?- spytałam go gdy stanął jak ćpun na środku kuchni.
- Nic tylko szukam wody...- kłamał ale udawałam że wierze.
- Mogłeś poprosić, gazowana czy nie?
- Gazowana bo mamy 21 wiek.
- Nie wymądrzaj się blondasku...
Gdy nastał późny wieczór dowiedziałam się że oni tu przenocują!
- Tylko nie wiem gdzie umieścić Rossa- powiedziała moja mama.- Może u Laury co?
- Co?! Nie! On nie będzie tu spał, co najmniej u mnie...- powiedziałam z poker-facem.
- Lau on śpi u ciebie i koniec kropka i po kropce nie ma zdania jasne?
- Jasne...
Nastała noc ja spałam na łóżku...z ROSSEM!!! Bo materace się skończyła a ja mam dwu osobowe łóżko.
Ten blondyn ciągle chrapał, nie wytrzymałam i tak mu palnęłam poduszką w łeb że się obudził.
- Ał! Za co to?- spytał pół przytomny.
- Za to że chrapiesz jak wszyscy chrapacze razem wzięci ze świata którzy są w tobie.
- Dzięki wiesz.- powiedział ze znudzeniem na twarzy.
- Naucz się nie chrapać albo coś ci wsadzę w nos że się udusisz, wybieraj- położyłam się zostawiając go ze strachem na twarzy.
Nie leżałam zbyt długo gdy dostałam poduszką w twarz. Wstałam i zobaczyłam że to Ross dostał nocnej głupawki. Oddałam mu tym samym i zaczęliśmy się tłuc wszystkimi poduszkami jakie mieliśmy pod ręką.
- Cicho tam bo psem poszczuję!- To był mój tata, pewnie usłyszał nasze śmiechy. Szybko wskoczyliśmy do łóżka i udawaliśmy że śpimy, w końcu zasnęliśmy naprawdę.

Rozdział 1

Ranek,szkoła,goście...


Nazywam się Laura Marano. Wszyscy myślą że jestem nie śmiała ale tak nie jest. Jestem najlepsza w walce na słowa. Był ciepły poranek w Los Angeles, dochodziła 8:00 trzeba wstawać do szkoły.Dziś miał być ważny dzień a to dlatego że starzy przyjaciele moich rodziców wracają do Angeles z Maiami. Słyszałam tylko że mieszkali tam dwa lata ale już wracają. Przyjaciele moich rodziców mają na imię Strome i Mark Lynch, mają piątkę dzieci co mnie zaskoczyło! Wiem że jest tam 21-latek i jago siostra 20-latka ich kolejny brat ma 19 lat i kolejny 18 i kolejny 17! Wow jak oni to zrobili że dzieli wszystkich tylko 13 miesięcy! No nic ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie które mnie rozczarowało.
- Ah mamo liczyłam na naleśniki.- powiedziałam gdy zobaczyłam wątróbkę!
- Nie dzisiaj, jedz a ja idę odebrać pocztę.- wykorzystałam to że sobie poszła i dałam psu jedzenie żeby nie chodził ''głodny''. Zrobiłam sobie dwie kanapki i wyszłam z domu,kierowałam się do szkoły gdy nagle stanęłam ja wryta gdy jedna myśl przyszła mi do głowy.
-Skoro oni wracają po dwóch latach to gdzie będą mieszkać?-powiedziałam nagłos.
Pomyślałam że nie będę sobie tym zaprzątać głowy i tak mam dzisiaj sprawdzian z chemii.Gdy doszłam do szkoły zobaczyłam moją przyjaciółkę Martine. Ma średniej długości brąz włosy z blond końcówkami,brązowe oczy i jest w ogóle podobna do mnie. Wyglądała tak :
Uważałam zawszę że jest ładniejsza ode mnie choć też mam brązowe włosy z blond końcówkami i brązowe oczy,dlatego tak się lubimy oraz oby dwie kochamy muzykę. Ja wyglądam tak :
Podeszłam do niej żeby się przywitać, kiedy to zrobiłam poszłyśmy obie do klasy na ten okropny sprawdzian. Po okropnych 45 minutach poszłam z Martinom do stołówki żeby zjeść pierwsze śniadanie.
- Myślisz że jak ci poszło?-spytałam przyjaciółkę.
- Wiesz tak naprawdę to się nie uczyłam więc liczę na chociaż 3.-odpowiedziała.
- No zawszę mówisz "nie uczyłam się" a i tak dostajesz od 4 do 6 za każdy sprawdzian.
- Wiem haha, słyszałam że dzisiaj przyjeżdża ta wielka w sumie ogromna rodzina.- zmieniła temat jak zawszę
kiedy nie chcę gadać o sprawdzianie.- A i zanim spytasz z kąt wiem to w sumie nie pytaj.- pewnie czytała mój pamiętnik.
- Tak przyjeżdża..dziś i nie wiem co robić. I zastanawiam się czy u nas nie zanocują na parę dni bo dom mam duży.
- Też nie wiem co masz robić...poddaj się szczęściu.
-?
- Nic nie rób. Tylko idź za życiem :).- zawszę zaczyna nie zrozumiale.- Choć idziemy pod klasę ok?
-Okey....
Reszta dnia szkolnego była dość spokojna. Gdy wróciłam do domu poszłam odłożyć torbę do pokoju i zeszłam na obiad. W kuchni zastałam mamę i siostrę Vanesse która jest młodą aktorką. Pewnie przyjechała się pożegnać bo jutro jedzie do Australii kręcić film egzotyczny w którym ma główną role.
- Cześć co na obiad?- powiedziałam.
- Mówisz jak ojciec.-powiedziała moja siostra.- i tak musisz czekać bo obiad zjecie gdy przyjadą goście a ja spadam się pakować.-zrobiła smutną minę, zawszę tak robi gdy jej się czegoś nie chcę.Pewnie mnie wykorzysta.
- Nie pakuj się i tak się zmęczysz podróżą, Laura cię spakuję, prawda skarbię?- zwróciła się do mnie mama.
- Tak mamo.- odpowiedziałam i poszłam do pokoju Van.
Pół godziny zajęło mi pakowanie jej "śmieci", zwróciłam się do mojego pokoju i przebrałam się na przyjazd gości. Ubrałam się w to:
Wielbiłam luźny styl. Gotowa zeszłam na dół, mama latała po kuchni, siostra była na facebooku a tata wrócił z pracy i zaczął się również przygotowywać. Gdy siostra mnie zobaczyła od razu na mnie naskoczyła.
- Czy złożyłaś moje ciuchy równo i czy dałaś koszulki po prawej i czy spodnie są na górze czy pod spodem???- Kiwałam głową na tak ale słyszałam tylko"Bla Bla Bla i Bla Bla Bla"- może leń wstanie i sprawdzi? -odpowiedziałam i odeszłam. Po godzinie zabrzęczał dzwonek byłam zestresowana.

czwartek, 24 października 2013

Hejka :)

Cześć jestem Julka i to mój drugi blog. Będę tu pisała o romansie między Rossem Lynchem a Laurą Marano. Mam 11 lat i jaram się miłością! ;) Zapraszam do czytania.