Translate

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 1

Ranek,szkoła,goście...


Nazywam się Laura Marano. Wszyscy myślą że jestem nie śmiała ale tak nie jest. Jestem najlepsza w walce na słowa. Był ciepły poranek w Los Angeles, dochodziła 8:00 trzeba wstawać do szkoły.Dziś miał być ważny dzień a to dlatego że starzy przyjaciele moich rodziców wracają do Angeles z Maiami. Słyszałam tylko że mieszkali tam dwa lata ale już wracają. Przyjaciele moich rodziców mają na imię Strome i Mark Lynch, mają piątkę dzieci co mnie zaskoczyło! Wiem że jest tam 21-latek i jago siostra 20-latka ich kolejny brat ma 19 lat i kolejny 18 i kolejny 17! Wow jak oni to zrobili że dzieli wszystkich tylko 13 miesięcy! No nic ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie które mnie rozczarowało.
- Ah mamo liczyłam na naleśniki.- powiedziałam gdy zobaczyłam wątróbkę!
- Nie dzisiaj, jedz a ja idę odebrać pocztę.- wykorzystałam to że sobie poszła i dałam psu jedzenie żeby nie chodził ''głodny''. Zrobiłam sobie dwie kanapki i wyszłam z domu,kierowałam się do szkoły gdy nagle stanęłam ja wryta gdy jedna myśl przyszła mi do głowy.
-Skoro oni wracają po dwóch latach to gdzie będą mieszkać?-powiedziałam nagłos.
Pomyślałam że nie będę sobie tym zaprzątać głowy i tak mam dzisiaj sprawdzian z chemii.Gdy doszłam do szkoły zobaczyłam moją przyjaciółkę Martine. Ma średniej długości brąz włosy z blond końcówkami,brązowe oczy i jest w ogóle podobna do mnie. Wyglądała tak :
Uważałam zawszę że jest ładniejsza ode mnie choć też mam brązowe włosy z blond końcówkami i brązowe oczy,dlatego tak się lubimy oraz oby dwie kochamy muzykę. Ja wyglądam tak :
Podeszłam do niej żeby się przywitać, kiedy to zrobiłam poszłyśmy obie do klasy na ten okropny sprawdzian. Po okropnych 45 minutach poszłam z Martinom do stołówki żeby zjeść pierwsze śniadanie.
- Myślisz że jak ci poszło?-spytałam przyjaciółkę.
- Wiesz tak naprawdę to się nie uczyłam więc liczę na chociaż 3.-odpowiedziała.
- No zawszę mówisz "nie uczyłam się" a i tak dostajesz od 4 do 6 za każdy sprawdzian.
- Wiem haha, słyszałam że dzisiaj przyjeżdża ta wielka w sumie ogromna rodzina.- zmieniła temat jak zawszę
kiedy nie chcę gadać o sprawdzianie.- A i zanim spytasz z kąt wiem to w sumie nie pytaj.- pewnie czytała mój pamiętnik.
- Tak przyjeżdża..dziś i nie wiem co robić. I zastanawiam się czy u nas nie zanocują na parę dni bo dom mam duży.
- Też nie wiem co masz robić...poddaj się szczęściu.
-?
- Nic nie rób. Tylko idź za życiem :).- zawszę zaczyna nie zrozumiale.- Choć idziemy pod klasę ok?
-Okey....
Reszta dnia szkolnego była dość spokojna. Gdy wróciłam do domu poszłam odłożyć torbę do pokoju i zeszłam na obiad. W kuchni zastałam mamę i siostrę Vanesse która jest młodą aktorką. Pewnie przyjechała się pożegnać bo jutro jedzie do Australii kręcić film egzotyczny w którym ma główną role.
- Cześć co na obiad?- powiedziałam.
- Mówisz jak ojciec.-powiedziała moja siostra.- i tak musisz czekać bo obiad zjecie gdy przyjadą goście a ja spadam się pakować.-zrobiła smutną minę, zawszę tak robi gdy jej się czegoś nie chcę.Pewnie mnie wykorzysta.
- Nie pakuj się i tak się zmęczysz podróżą, Laura cię spakuję, prawda skarbię?- zwróciła się do mnie mama.
- Tak mamo.- odpowiedziałam i poszłam do pokoju Van.
Pół godziny zajęło mi pakowanie jej "śmieci", zwróciłam się do mojego pokoju i przebrałam się na przyjazd gości. Ubrałam się w to:
Wielbiłam luźny styl. Gotowa zeszłam na dół, mama latała po kuchni, siostra była na facebooku a tata wrócił z pracy i zaczął się również przygotowywać. Gdy siostra mnie zobaczyła od razu na mnie naskoczyła.
- Czy złożyłaś moje ciuchy równo i czy dałaś koszulki po prawej i czy spodnie są na górze czy pod spodem???- Kiwałam głową na tak ale słyszałam tylko"Bla Bla Bla i Bla Bla Bla"- może leń wstanie i sprawdzi? -odpowiedziałam i odeszłam. Po godzinie zabrzęczał dzwonek byłam zestresowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz