Translate

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 3

Ross ty się boisz?


Nastał kolejny dzień, gdy się obudziłam blondyn jeszcze spał więc poszłam do kuchni gdzie zastałam jedynie kartkę  z napisem " Wszyscy jesteśmy w sklepie" co mnie zaskoczyło, żeby aż wszyscy?!
Poszłam do pokoju żeby obudzić Rossa. Wyjrzałam na chwile za okno i naglę dostałam zamurowania, w oknie był...był włamywacz!
- Ross...Ross- mówiłam szeptem- ROOOOOOOOOOOSSSS!!!!!
-AAAAAA co się stało?- spytał z pietrany.
- Ross włamywacz w do...do...domu!
- Co weś nie żartuj no bo jak w domu jest włamywacz to ja jestem Taylor Swit hahaha-żartował nie wiedząc że jest zagrożenie.
- Debilu ja nie żartuje!- w tym momencie rozpłakałam się na prawdę.
- No...no nie płacz wierzę ci...słyszysz wieże.
- I co z tego że wierzysz? Co my teraz zrobimy?- mówiłam płacząc.
-Pójdę sprawdzić ok?
- Nie bo jeszcze ci się coś sta- nie skończyłam bo nagle coś walnęło w salonie.
Jednym ruchem oboje rzuciliśmy się sobie w ramiona i czekaliśmy co będzie, pechem było to że nie mogliśmy zadzwonić na policje bo oboje zostawiliśmy telefony w salonie z tym mordercą.
- Ross co teraz będzie?-pytałam się patrząc mu w oczy.
- Nic się nie stanie Lauro obiecuję ci to.-posłał mi uśmiech choć sam się bał.
I nagle wpadłam na pomysł! Od 7 lat chodziłam na gimnastykę a za oknem miałam line na której mogłam uciec z domu jak Tarzan.
- Ross choć ze mną...- złapałam go za rękę i poprowadziłam do okna. Wytłumaczyłam mu co zrobimy, objął mnie i nagle otworzyły się drzwi, szybko chwyciłam line i skoczyliśmy nie wiedząc że Rocky i Ryland ciągle nas nabierali więc gdy zobaczyli że wyskoczyliśmy z krzykiem podbiegli do okna krzycząc - Ross, Laura NIEEE!!!
Lecz było za późno, gdy zeskoczyliśmy z liny wylądowaliśmy w lesie. Byliśmy w piżamach więc gapiliśmy się nawzajem na siebie.
- Co tak się gapisz?-spytałam.
- Bo wyglądasz sexy.- zamurowało mnie.-żartuje nic ci nie zrobię ale nie myśl że jesteś brzydka.-posłał mi uśmiech.
- Choć już idziemy do domu, Ross czy ty się boisz?
- Teraz tak i czasami ale ogólnie to nie.
- Aha.
Po 20 minutach byliśmy w domu i zastaliśmy tam wszystkich.Dowiedzieliśmy się  że to był żart i oboje czyli ja z Rossem się rozpłakaliśmy.
- Ross nie płacz.- Powiedziała Rydel a Ross pobiegł do mojego pokoju.
Ja wytłumaczyłam jak było a chłopaki opowiedzieli że też się popłakali gdy zobaczyli że wyskoczyliśmy.
Poszłam na górę zobaczyć co z Rossem.
Siedział z głową w kołdrze. Podeszłam do niego i usiadłam na rogu łóżka, usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
-Czy moja głowa ci przeszkadza?- spytał już z lekkim uśmiechem.
- Nie.-odparłam
- Nigdy się tak nie bałem ale była adrenalina hah...nienawidzę Rockiego i Rylanda.
- Przestań nie przesadzaj.Oni też płakali.-odpowiedziałam.
- Serio? Hahahaha.
- Tak serio. Może pójdziemy do kina co?
- Spoko nawet wiem na co...zobacz.-pokazał mi ulotkę.
- Teen Beach Movie...występują Maia Mitchell i...Ross Lynch?
-To co idziemy?
- Pewnie- złapałam go za rękę i poszliśmy.
Ale przy furtce Ross mnie zatrzymał i zaczął się śmiać.
- Co ci jest?
-Laura...
-Tak?- nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Jesteśmy w piżamach hahaha choć do domu ubierzemy się.- zabrał mnie do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz