Translate

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 2

On nie będzie tu spał!
  

Gdy zadzwonił dzwonek musiałam iść otworzyć. Gdy zobaczyłam Lynchów całych głodnych i przemęczonych sytuacja wydawała mi się śmieszna.
- Za...zapraszam-popatrzyli się na mnie jak na dziwaka.
Gdy weszli moja mama i tata przywitali ich ciepło, bardzo ciepło ;).
- To jest moja córka Vanessa oraz Laura.-powiedziała o mnie jak o jakiejś dziewczynie z ulicy!- Jestem ich córką miło mi.-dodałam dla spokoju.
- To jest mój najstarszy syn Riker i córka Rydel a to synowie młodsi czyli Rocky , Ross ( nawet ładny-pomyślałam) i Ryland.
Po obiedzie wszyscy udaliśmy się do salonu. Ojcowie oglądali mecz a matki gadały o ubraniach, polityce Obamy i dzieciach, rodzeństwo gadało z Van a ja jak zawszę z boku może powinnam się nazywać Laura Boczna Marano?! Odeszłam do kąta gdzie była półka z książkami, pomyślałam że w tedy się mną zainteresują.
- Lau gdzie ty pełzasz?- spytała zainteresowana Van. Podeszłam do niej i powiedziałam głośno- Nie udawaj że się troszczysz bo to ci zbytnio skarbie nie wychodzi...- wszyscy z Lynchów wpadli w śmiech, wszyscy prócz Rossa który popełznął do kuchni. Poszłam za nim.
- Co robisz?- spytałam go gdy stanął jak ćpun na środku kuchni.
- Nic tylko szukam wody...- kłamał ale udawałam że wierze.
- Mogłeś poprosić, gazowana czy nie?
- Gazowana bo mamy 21 wiek.
- Nie wymądrzaj się blondasku...
Gdy nastał późny wieczór dowiedziałam się że oni tu przenocują!
- Tylko nie wiem gdzie umieścić Rossa- powiedziała moja mama.- Może u Laury co?
- Co?! Nie! On nie będzie tu spał, co najmniej u mnie...- powiedziałam z poker-facem.
- Lau on śpi u ciebie i koniec kropka i po kropce nie ma zdania jasne?
- Jasne...
Nastała noc ja spałam na łóżku...z ROSSEM!!! Bo materace się skończyła a ja mam dwu osobowe łóżko.
Ten blondyn ciągle chrapał, nie wytrzymałam i tak mu palnęłam poduszką w łeb że się obudził.
- Ał! Za co to?- spytał pół przytomny.
- Za to że chrapiesz jak wszyscy chrapacze razem wzięci ze świata którzy są w tobie.
- Dzięki wiesz.- powiedział ze znudzeniem na twarzy.
- Naucz się nie chrapać albo coś ci wsadzę w nos że się udusisz, wybieraj- położyłam się zostawiając go ze strachem na twarzy.
Nie leżałam zbyt długo gdy dostałam poduszką w twarz. Wstałam i zobaczyłam że to Ross dostał nocnej głupawki. Oddałam mu tym samym i zaczęliśmy się tłuc wszystkimi poduszkami jakie mieliśmy pod ręką.
- Cicho tam bo psem poszczuję!- To był mój tata, pewnie usłyszał nasze śmiechy. Szybko wskoczyliśmy do łóżka i udawaliśmy że śpimy, w końcu zasnęliśmy naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz